czwartek, 29 grudnia 2016

Podsumowanie roku 2016

Z każdym dniem coraz bardziej zbliżamy się do sylwestra i nowego roku. Nadszedł czas, aby podsumować ten obecny. Czy był on dla nas korzystny czy nie za bardzo? Tego dowiecie się czytając ten wpis.
Chciałabym zaznaczyć, że ten rok był chyba do tej pory najlepszym, jeśli chodzi o psie sprawy, wkręciłam się w psi świat. Co prawda nie ma jakiegoś szału, ale było dużo, dużo lepiej niż w poprzednich. Zacznijmy więc przegląd roku... :) Ostrzegam, post to tasiemiec - chciałam mieć po prostu wszystko w jednym miejscu.


Na dobry początek poszłyśmy na pierwszy spacer z osobą "zapsioną" i jej psem - Tobim podczas ferii zimowych, z jednego spaceru zrobiły się trzy, w tym jeden z dodatkowym 1 psem (Tobim i Murzynkiem). Wtedy zdałam sobie sprawę, że Nela naprawdę nie jest taka zła i mogę z nią wiele wypracować, jeżeli ktoś by chciał to może zobaczyć tutaj filmik z pierwszego spotkania. Do teraz spotykamy się na wędrówki, widać sporą różnicę w zachowaniu Neli. No i nastąpiła wtedy przełomowa chwila - pierwszy raz puściłam psa ze smyczy podczas spaceru! :)
Zimą, podczas długich wieczorów czy niepogody nauczyłam psa paru sztuczek, a gdy była znośna temperatura to chodziłyśmy na długie spacery. Postanowiłam też sobie postawić cele, do których chcemy dobrnąć, np. wzmocnienie więzi, zwiększenie skupienia psa. Udało się? Udało.


 Pod koniec marca moje ambicje zgasły, więc po jakimś czasie postanowiłam znowu wziąć się w garść. Pojechałyśmy na działkę, gdzie mimo szczekającego owczara za płotem pies ładnie pracował. Chodziłyśmy na długie spacery do lasu, czasami spotkałyśmy przechodniów z psami (Pusia - york, Aron (*) - niemiec, Gaja - mops, Gaja - mix border collie i parę innych), byłyśmy też znów na spacerze z Tobim. Nela pierwszy raz w życiu spotkała szczeniaka mopsa, z którym się od razu polubiła i zaczęła się gonić. :) Byłyśmy na targowisku, chodziło tam sporo ludzi ale mimo tego ładnie się zachowywała, ale była trochę wystraszona ilością ludzi w jednym miejscu. Był też pewien incydent - wchodzimy do poczekalni od weterynarza, był tam owczarek niemiecki który zaczął szczekać, Nela się przeraziła i wypadła z szelek (norweskich, już w nich nie chodzimy - z 4 razy sobie z nich wyszła), na oślep uciekała w kierunku ulicy, ja cała przerażona zaczynam ją wołać i dzięki Bogu się zatrzymała i podeszła do mnie, od tamtego momentu do weterynarza wchodzę z Nelą tylko na obroży, a najlepiej i na niej i na szelkach, haha. 24 kwietnia Nela miała trzecie urodziny.

Zdjęcie z działki, przepraszam za jakość ale widać ten zaciesz psa xD.


Pod koniec kwietnia byłam z Nelą u groomera, pierwszy raz w tym roku. Maj był kiepskim miesiącem, chciałam się zwyczajnie poddać, nie miałam ochoty na robienie czegokolwiek związanego z psem. Był to błąd, ale no cóż czasu się nie cofnie. W połowie czerwca obudziłam się i nabrałam motywacji. Zaczęły się wakacje, na ich początek znów spotkałyśmy się z Kornelią i Tobim, Nela się coraz bardziej rozkręcała w towarzystwie ludzi i psów, nie była do nich aż tak bardzo uprzedzona. Kupiłam też w końcu smycz przepinaną, bo wcześniej latałam ciągle z flexi - zauważyłam, że na zwykłej smyczy Nela lepiej się zachowuje, nie wiem z czym ma to związek :P

nasz prawie vault :D proszę na mnie nie patrzeć hahah

Wakacje minęły nam szybko, co prawda prawie całe spędziłyśmy razem ale za dużo nie robiłyśmy, znowu mnie złapał leń.  Byłam za granicą (dla ciekawskich we Włoszech <3) prawie 2 tygodnie, pies został wtedy pod opieką u cioci. Tak w ogóle chciałabym bardzo, BARDZO na następne wakacje (bodajże w góry) wziąć ze sobą Nele, ale to zależy od rodziców i zachowania psa. Przez 2 miesiące wolnego miałam w planach tak dużo zrobić a nie zrobiłam prawie nic. Dodam jeszcze, że Nela polubiła wodę (choć to zależało od jej humorku), parę razy popłynęła po zabawkę nawet tam gdzie nie miała gruntu. :) Wakacje to był czas spacerów nad jezioro i po lesie.


 W końcu wybrałyśmy się po długiej przerwie od tego na spacer z moją przyjaciółką i jej psem  Zafirą, którą Nela zna od szczeniaka, ale zawsze bała się jej  i próbowała ugryźć (Zafirę). Zmieniło się to i teraz nawet mogą siedzieć blisko siebie, a nawet widać próby zabawy :)


Byłyśmy też na spacerze z huskym którego moja koleżanka miała przez tydzień u siebie (jej rodzina wyjeżdżała na wakacje a psa zostawili jej). Shanti jest bardzo spokojnym psem więc Nela od razu ją polubiła mimo jej rozmiaru, w lesie nawet się ganiały, jednak gdy Shanti bawiła się piłką i ją wypuściła z pyska, Nela pobiegła do niej bo chciała jej wziąć zabawkę i wtedy zrobiła się jatka (którą swoją drogą Nela wszczęła).. Mój pies wydobył z siebie straszny krzyk, była wręcz przerażona, ale na szczęście ta sytuacja nie powiększyła pilnowania zasobów, nad czym swoją drogą ciągle pracujemy i jest coraz lepiej. Chociaż czasami nawet i mi Nela nie chce oddać piłki, ale idziemy w górę, damy radę ;)


We wrześniu w końcu się zebrałam i poszłam z Nelą w nowe miejsce spacerowe - nad skrzyżowanie rzek. Świetne miejsce nad spacery, długie ścieżki, łąka, rzeka i dużo spacerowiczów z psami.

zdjęcie znad rzeki
W październiku założyłam nowy fanpage, na który serdecznie Was zapraszam KLIK, oraz zmieniła się nazwa i wygląd tego bloga. Starej strony na Facebooku ani starych postów z bloga nie usuwam, ponieważ zostaną mi jako pamiątka (oraz pomagają mi przy pisaniu tego posta). Pojechałam na wystawę CACIB w Poznaniu. Znów się skupiłam nad tym, aby pies nie szczekał na rowery i lepiej się na mnie skupiała.


 Wzięłyśmy udział w akcji Social Project trwającej od 12.11 - , podczas niej w każdą sobotę chodziłyśmy na rynek oraz starałyśmy się jak najczęściej chodzić w tłoczne miejsca, wyszło świetnie, Nela tolerowała ludzi przechodzących dosłownie tuż przed jej nosem. Po paru dniach znów coś we mnie pękło, myślałam nad usunięciem strony, bloga, oraz siebie i Nele z całego psiego świata. Miałam dość pracy nad czymś, z czego i tak nie było efektów. Stało się coś, co mnie skłoniło do takich przemyśleń, na szczęście dzięki paru osobom - jeżeli to czytacie, to na pewno wiecie że to o Was chodzi, dziękuję <3 - szybko te myśli przeszły i mogę powiedzieć, że ożyłam na nowo.


 Projekt skończył się pomyślnie, na blogu ostatnio było jego podsumowanie. Kupiłam nowe szelki dla Neli, guardy, dzięki czemu nie muszę się bać że znów wyjdzie z szelek, tym bardziej teraz w okresie noworocznym gdzie co chwilę ktoś strzela petardami. Pierwszy raz byłyśmy na spacerze w dużym gronie (Alto - BOS, Tobi - kundelek, Ostra - gończy polski o ile się nie mylę, Panda - wtp. BC, Falco - BC). Na początku była trochę przestraszona, ale gdy wszyscy byli na miejscu i ruszyliśmy to się rozkręciła, z wszystkimi psami Nela się super dogadywała, później nawet biegała bez smyczy. Następne grudniowe dni minęły nam na zwykłych spacerach i nauce nowych sztuczek.


Teraz nadszedł czas na ogólne podsumowanie.

Nie uważam, aby ten rok był dla nas zły - wręcz przeciwnie, bardzo dużo sobie podczas niego uświadomiłam. Moja wiedza znacznie wzrosła. Racja, że mogłyśmy osiągnąć więcej - ale przeze mnie się niestety nie udało. Można zauważyć, że miałam chwile zwątpienia ale i motywacji i chęci do działania. Nela to nie jest już ten sam pies, również się zmieniła, z dnia na dzień coraz bardziej przekonuje mnie o tym. Zwiększyła się długość spacerów oraz spotkań z innymi psami, najczęściej z Tobim i Zafirą. Pies coraz lepiej zachowuje się w stosunku do obcych ludzi i zwierząt, nie ma ochoty już zjeść każdego przechodnia czy pobiec za rowerem jak rok czy 2 lata temu, chociaż chwilami jej się to zdarza. Nadal się trochę boi większych psów, szczególnie tych nachalnych i potrafi na nie warknąć. Obcych ludzi na spacerach toleruje, nie zwraca na nich zbyt dużej uwagi, ale gości obcych dla niej nadal najchętniej by zjadła... Ładniej zaczęło wyglądać jej odwołanie, lepiej się na mnie skupia chociaż to też nie zawsze wychodzi. Mam nadzieję, że w 2017 uda nam się zrobić jeszcze więcej.

Nie nauczyłam jej jakoś mega dużo sztuczek, ale parę opanowała, między innymi: wstydź się, omiń (obieganie mnie), cofaj, vault, ósemka między nogami, slalom między nogami, trzymanie rzeczy w pysku (wczoraj wieczorem opanowane <3! Po roku wymyśliłam najlepszą dla niej metodę), wypuszczanie zabawek z pyska podczas zabawy, kicanie i pacanie oraz pewnie jeszcze inne rzeczy o których zapomniałam, jednak nie jest to takie ważne.

Przespacerowałyśmy około 630 km, miało być 1000 ale no cóż - nie wyszło (troszeeeeczkę zabrakło...). Najwięcej zrobiłyśmy w styczniu (ok. 120) i w kwietniu (106).

Stałam się maniakiem, powiększa się nasz zbiór zabawek oraz innych akcesoriów.

Nie byłyśmy niestety na żadnym wspólnym wyjeździe, jedynie na spacerze obok Annówki.

Ten rok nie był zbyt obfity w sporty, frisbee może wyjęłam z szafki z 3 razy? A pseudo agility zrobiłyśmy chyba 2 razy... Zrobiłyśmy za to podstawy pod rally-o. Żałuję, że ten wątek tak słabo wygląda, ale jeszcze raz powtórzę czasu nie cofniemy.

Jeżeli chodzi o mnie to zmieniłam swoje podejście do psa, robienia z nią czegokolwiek oraz wymagania od niej. Łatwiej jest mi do niej dotrzeć, powiększyła się nasza więź, naprawiam błędy z przeszłości. Poznałam nowych psiarzy oraz zrobiłam sporo zdjęć, łącznie w całym roku 892. A no i zapomniałabym - od początku grudnia posługuję się nowym sprzętem. :P

 Blogowe sprawy

 Na chwilę obecną na blogu mamy 47 obserwatorów, w tym roku pojawiło się 21 postów, łącznie zostało opublikowanych ich 29. Napisaliście 276 komentarzy oraz odwiedziliście nas
 7 231 razy. W październiku zmieniła się nazwa bloga z "Cztery łapy, jeden nos" na "Małe kudłate", oraz został zmieniony wygląd. Każdemu z osobna chciałabym podziękować za to, że ciągle jesteście z nami, śledzicie nasze losy i zostawiacie coś po sobie. <3







Nie wiem czy ktokolwiek przeczytał ten post w całości, wiem, że momentami mogę zanudzać - w końcu Nela to nie jest jakiś super sportowy pies, nie byłam z nią na żadnym seminarium, obozie czy zawodach. Na blogu opisuję życie (nie)zwykłego kundelka, z którym robię jednak coś więcej niż tylko leżenie na kanapie i powoli się we wszystkim rozkręcamy. Mam nadzieję, że Wy dobrze wykorzystaliście ten rok.

Chciałabym życzyć Wam szczęśliwego Nowego Roku 2017, aby był jeszcze lepszy niż ten. Udanego dla Was, a dla psów spokojnego sylwestra oraz osiągnięcia wszystkich postawionych sobie celów!

Pozdrawiamy
Dominika & Nela

9 komentarzy:

  1. Bardzo dobrze że w tamtym momencie się nie poddałyście! Gratuluję sukcesów i na rok 2017 życzę jeszcze więcej!

    OdpowiedzUsuń
  2. No to ciekawy mieliście ten rok :D świetne podsumowanie!
    Zapraszam do obejrzenia i zaobserwowania mojego bloga :) mojamalina.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałyście bardzo udany rok :) Mam nadzieje ze w 2017 roku odniesienie jeszcze więcej sukcesów i przejdziecie 1000km ;)
    oczamipsa365.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratulacje, obejrzałam film i pragnę teraz jeszcze bardziej śniegu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tasiemce rządzą, serio! :D (bynajmniej w sensie realnych pasożytów)
    Bardzo lubię czytać tego typu posty,bo ZAWSZE pozostawiają w pamięci (jeśli ludzka nie da rady,zawsze pozostaje historia przeglądania :D) jakiś ślad i są w przynajmniej minimalnym stopniu motywujące, choć z własnego doświadczenia wnioskuję, że nie zawsze ma się tego stuprocentową świadomość. Według mnie zrobiłyście w 2016 roku kawał dobrej roboty, widzę, że się rozkręcacie i próbujecie różnych nowych rzeczy i to jest świetne! Pamiętaj,że skoro 2016 rok nie był w pełni udany to 2017 MUSI być lepszy, trzymajcie się! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. sporo tego, a ile kilometrów, wow

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ambitny rok, zazdroszczę. :) Mam nadzieję, że mój będzie taki w 2017! ;)
    Zapraszam również do nas: siidon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Gratulujemy sukcesów i życzymy kolejnych ! :)
    Pozdrawiamy: http://soniakochanasunia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Gratulacje, powalająca ilość przebytych kilometrów :) Życzę powodzenia i sukcesów w nowym roku! ;)

    OdpowiedzUsuń