Pewnie wielu z Was ogląda z zapartym tchem filmiki na YT z psami wykonującymi dziesiątki widowiskowych sztuczek, czyta ich poczynania na Facebooku, można sobie pomyśleć (jeśli jest się pesymistą) - ,,ile ja bym dała za takiego psa, ja mojego Azora nic nie mogę nauczyć,, - uwierz, możesz WSZYSTKO - tylko musisz tego chcieć i starać się jakoś doprowadzić do ukończenia celu. Znam wiele psów, np. schroniskowych kundli czy takich mających jakieś lęki, którym dzięki cudownym właścicielom udało się wyjść na prostą (jako przykład Diana, teraz baardzo sympatyczny i frisbujący pies). Możesz pomyśleć sobie - ,,z moim się to nie uda,, - uda się, wiem co mówię. Sama mam psa z problemami, ci co czasami tu zaglądają to wiedzą że borykamy się z agresją i różnymi lękami ale mamy wyznaczony cel - tak, i to jedna z najważniejszych rzeczy.
Na początku trzeba przemyśleć sobie czego tak naprawdę chcemy. Według mnie jest to na początek wzmocnienie relacji człowiek-pies, bo bez tego nic się nie uda. Czytamy różne artykuły o psach, analizujemy ich zachowania i pomału, coraz bardziej z dnia na dzień zagłębiamy się w psi świat. No i wpadliśmy. Zaczynamy coś ćwiczyć z naszym psem - na początku mogło być to zwykle siad czy chodzenie przy nodze, może to być naprawdę wielki sukces - bo to był ,,Reksio który zawsze ciągnął na smyczy,,. I tak zafascynowani, z każdym dniem stawiamy sobie nowe wyzwania, ale czasami można po prostu za wysoko postawić sobie poprzeczkę, nie udaje nam się i się fustrujemy. A co jest tego przyczyną? Właśnie zbyt duże wyskakiwanie na przód. W pracy z psem trzeba wszystko dobrze przemyśleć, czy aby to nie jest na razie za trudne dla naszego psa, może na początek warto zrobić podstawy? Małymi krokami dojdziemy do sukcesu.
Po wielu wzlotach i upadkach zaczynamy wiedzieć czego chcemy, dążyć do realizacji marzeń. Czasami na swojej drodze spotykamy ludzi którzy uważają ze nam się nie uda, ale oni zawsze będą gadać i ich się niestety nie zmieni. Sama znam taką osobę (nawet i parę osób), może i ma racje - raczej nie wystartujemy w mistrzostwach agility czy frisbee ale nie o to nam chodzi. Właśnie - powinniśmy też dostosować się do psa - jeśli np. agility nie sprawia mu radości, to spróbuj z czymś innym - może rally-o to będzie wasz sport? Ale, ale - nie chodzi mi o to żeby ćwiczyć konkretny sport z psem. Bo trzeba. Bo to fajne i każdy coś ćwiczy. Jeśli nie znajdujecie w tym przyjemności to odpuść sobie i może po prostu zostańcie przy długich spacerach czy sztuczkowaniu? Każdy znajdzie coś dla siebie. :)
I kiedy nareszcie zauważacie, że wychodzi Wam, coraz lepiej rozumiesz swojego psa - i on Ciebie - czujesz, że to jest to! Przypominasz sobie te wszystkie piękne ale i też te gorsze chwile, uświadamiasz sobie, że bez tego nie wyobrażasz sobie swojego życia i naprawdę warto było wziąć się w garść i mimo przeszkód - tych małych jak i dużych - wziąć się do pracy! :) Z takim nastawieniem zwykły, codzienny ,,nudny,, spacer z psem można zamienić w super przygodę. Zobaczysz, że teraz razem ze swoim kompanem tworzycie naprawdę niezły team! ;)
YOUTUBE
Warto wierzyć, że coś się uda. Niestety, nie zawsze jesteśmy w stanie nauczyć naszego psa czegoś, co umie pies na filmiku. Zazwyczaj są tam pokazywane tylko dobre rzeczy zrobione przez psa, a co dzieje się za kulisami? Ile razy pies powtarza tą sztuczkę? Nikt nie wie :)..
OdpowiedzUsuńfastyork.blogspot.com
Najważniejsze są małe kroczki! Wtedy mniej się człowiek frustruje, kiedy nie wychodzi i ma więcej powodów do radości. Najgorsze, co można zrobić, to odpuścić (oczywiście istotne problemy, a nie uparcie ćwiczyć jakąś sztuczkę).
OdpowiedzUsuńbardzo fajny pozytywny wpis! na pewno wielu osobom pomoże ruszyć z miejsca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Michał
http://www.szkola-doberman.pl/tresura-psow/akita-inu/
Wpis jak najbardziej ma świetny przekaz i daje do myślenia !:>
OdpowiedzUsuńJa jeszcze niedawno myślałam że wskakiwanie na ręce to tylko marzenie bo mój psiur nie ma zamiaru łazić po mnie, teraz suczix już potrafi i jestem mega dumna :3
Można wszystko, trzeba tylko chcieć.
Dążenie co celów w szczególności z psem, zdobywanie ich jest świetną rzeczą. Poddawanie się to rzecz ludzka, ale nawet gdy upadniemy trzeba się podnieść i iść dalej.
OdpowiedzUsuńTo racja, że często stawiamy sobie zbyt wysoko poprzeczkę, a potem się załamujemy i wydaje nam się, że wszystko jest do niczego. Człowiek uczy się na błędach, więc chyba każdy musi przez to przejść. Nic nie jest idealne :)
OdpowiedzUsuńJednak dążenie do sukcesów jest fantastyczne, kiedy już je osiągniemy. Widać efekty pracy, naszego starania się no i lepiej żyje nam się z psem :)
Pozdrawiamy; psotaa.blogspot.com
A mnie coraz mniej cieszy NAUKA nowych sztuczek. Wydaje mi się jakby Bonus nic nie rozumiał, np. ostatnio chciałam nauczyć znowu B. sztuczki "wstydź się" - umiał ją ale nie ćwiczyliśmy długo i "zapomniał", ćwiczymy ją ciągle na różne sposoby ale efektów brak :/ Już sama nie wiem, może ja do tego źle podeszłam. W każdym bądź razie nie poddamy się ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy
http://bialykrukk.blogspot.com/
Zawsze warto wierzyć w to co robimy, a nóż widelec w końcu się uda! Nie warto się poddawać bo nigdy nie wiemy jak blisko celu jesteśmy :)
OdpowiedzUsuńhttp://psiasfera.blogspot.com/
Piękne zdjęcia, życzę zdrowia i Wesołego Alleluja! ;)
OdpowiedzUsuń----------------------
swiatsary.blogspot.com
Świetny post! Nieraz przekonałam się, że nie wolno się poddawać. Czasami, gdy jakaś sztuczka nie wychodzi tak jak chciałam, dałam nam kilka dni przerwy od niej, któregoś razu zawołałam Nellę i bum! Ni stąd ni z owąd, sztuczka wykonana prawie, że perfekcyjnie. Więc w pracy z psem najważniejsza jest cierpliwość i wiara :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy i Wesołych Świąt! :)
O&N
Mega pozytywny wpis! Daje kopa do działania i ruszenia się w końcu :) Mi zawsze się wydawało, że to pies mnie ogranicza. Że jest gruba, że nie toleruje wszystkich psów, że nie nakręca się na zabawki. Dopiero niedawno pojęłam że to ja ograniczam Lunę. Teraz mam większe chęci i motywacje do robienia czego kolwiek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy
Ala i Luna
Najważniejsze to wierzyć, że się uda. I.. nie iść po trupach do celu, bo to często może burzyć nam wypracowane zachowania. Wyszedł Ci świetny motywacyjny post :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy, Biscuit Life | Zapraszamy na KONKURS!
Świetny post daje dużo do myślenia. Czytam twojego bloga od niedawna i stwierdzam że jest świetny widać ze piszesz szczerze i od serca 💕
OdpowiedzUsuńZapraszam również na mojego bloga dopiero zaczynam i nie wiem jak mi to wychodzi http://sladamiyorka.blox.pl/html
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen post dał mi tak wielkiego kopa do działania, że szok!
OdpowiedzUsuńOczekuję kontynuację motywującego posta, z chęcią poczytam. ♥
Czy mogłabyś, jeśli masz odrobinę wolnego czasu opisać mi te szelki? (na priv lub tutaj w komentarzu) Jestem zainteresowana ich zakupem i przyda mi się wiarygodna opinia osoby która już takowe szelki posiada. :))
Nero i Miki
Dzięki, cieszę się! :D No to tak, ja te szelki kupiłam w zoologu za jakieś 25 zł. Rozmiarówka jest nieco zaniżona, bo my mamy rozmiar S-M (który ponoć jest na psy rasy border collie i podobnej wielkości). Mimo intensywnego użytkowania, szarpania się psa czy ciągnięcia smyczy zatrzask się trzyma i nigdy się nie odpiął, ale podczas chodzenia ,,klekocze,, ale to w niczym nie przeszkadza tylko ten dźwięk trochę wkurza, ale może to tylko nam się taki model trafił. Nela biega po polach, lasach, błocie, wchodzi do jeziora - a mimo wszystko nie brudzą się szybko, a gdy się naprawdę pobrudzą to wystarczy przetrzeć je gąbką i są jak nowe (mamy je od stycznia a jeszcze nie musiałam ich prać). Trochę się przekręcają ale to może dlatego, że mamy troszeczkę za duży rozmiar (ale mniejszy już byłby chyba za mały), ale to też nie przeszkadza za bardzo w używaniu. Pies chętnie w nich biega i nie widzę, żeby jakoś jej krępowały ruchy. Ogólnie to bardzo polecamy, są dość tanie ale porządne :)
Usuń